Publikacje

22.04.2016 | autor: Marian Piłka

Marian Piłka: Nieodpowiedzialna deklaracja

W czasie ostatniej wizyty w Ankarze, minister Witold Waszczykowski złożył deklaracje poparcia dla tureckiego członkostwa w Unii Europejskiej. Już wcześniej podobne deklaracje składała kanclerz Angela Merkel. Przyjęcie tego muzułmańskiego kraju do Unii jest też celem nacisków Washngtonu na państwa unijne. Oznacza to że kwestia tureckiego członkostwa, stała się znowu sprawą aktualną. Polska i Turcja ma szereg wspólnych interesów. Najważniejsze z nich, to kwestie bezpieczeństwa narodowego. Zarówno Polska jak i Turcja są państwami, które są zaniepokojone wzrostem ekspansjonizmu rosyjskiego i próbami odbudowy pozycji Rosji na całym postsowieckim obszarze. To stwarza zagrożenie dla pokoju w naszej części Europy. Stąd współpraca obronna i militarna obu państw jest jak najbardziej wskazana do czasu, gdy takie zagrożenie istnieje. Ale oprócz możliwego zagrożenia, które nakazuje współpracę w tym zakresie, oba kraje mają także szereg odmiennych interesów. I nie tylko nie ma potrzeby ich ukrywania, ale także nie należy ich lekceważyć. Należy przede wszystkim bronić swoich interesów, czasami, także wbrew państwom z którymi współdziałamy na innych płaszczyznach. Taka jest bowiem natura stosunków międzynarodowych, że wzajemna współpraca, często przeplata się z wzajemną rywalizacją, czy nawet konfliktami. Nie należy tych pól mieszać. Tylko bowiem państwa zależne i niesamodzielne, w imię części własnych interesów rezygnują z realizacji innych interesów.



Otóż nie leży w polskim interesie tureckie członkostwo w Unii Europejskiej i poważne państwo, które chce żeby było poważnie traktowane nie składa deklaracji, które nie leżą w jego interesie, czy też deklaracji, których realizacja może doprowadzić do zasadniczego pogorszenia jego pozycji.



Tureckie członkostwo w Unii Europejskiej doprowadzi bowiem albo do przyspieszonej islamizacji Europy, albo do zupełnego rozkładu Unii Europejskiej. Już dziś Unia przeżywa bardzo głęboki kryzys, zarówno własnej tożsamości, jak i kryzys polityczny. Wszystko wskazuje na to, że Unia straciła instynkt samozachowawczy. Unia bowiem prowadzi bardzo aktywną politykę destrukcji cywilizacji chrześcijańskiej. Celem polityki Unii jest destrukcja rodziny, promocja różnorakich dewiacji, demoralizacja młodego pokolenia, promowanie aborcji, eutanazji , ideologii gender. Unia dąży do destrukcji państw narodowych w imię budowy jednego superpaństwa. To wszystko niszczy nie tylko europejską tożsamość, ale niszczy Unię, jako płaszczyznę współpracy suwerennych państw narodowych. Taka wspólnota w dłuższej perspektywie czasowej, po prostu nie może utrzymać swego istnienia.



Kryzys imigracyjny jest pogłębieniem dotychczasowego trendu. Wprowadzenie dynamicznej ekonomicznie, demograficznie i religijnie Turcji, do tak osłabionego organizmu ,oznacza przyspieszenie procesów islamizacji Europy. Turecka partia AKP Erdogana stałaby się najsilniejszą partia w parlamencie europejskim, i silnym bodźcem do powstania islamskich partii we wszystkich krajach Europy Zachodniej. Islam zaś stawałby się podstawowym wyznacznikiem tożsamości Unii Europejskiej. Ale także należy się liczyć z faktem , że wzmocnienie tego procesu islamizacji doprowadzi nie tylko do bałkanizacji krajów zachodnich, ale wprost do rozpadu samej Unii.



Rozpad Unii i jej kryzys nie leży w polskim interesie. Polska powinna prowadzić bardzo aktywną politykę obronny cywilizacji chrześcijańskiej, poprzez przeciwstawienie się propagowaniu nihilizmu moralnego i kulturowego przez Unię, zwłaszcza poprzez wzmocnioną współpracę państw Europy Środkowo-Wschodniej. Ale Polsce powinno zaleźć na utrzymaniu samej Unii. Unia bowiem pełni ważną funkcję geopolityczną. Z jednej strony może być strefą pokoju na naszym kontynencie, jeżeli odrzuci ideologiczny nihilizm. którym się obecnie kieruje. Z drugiej strony, Unia wiążę Niemcy, przeciw działając, czy nawet ograniczając ich współpracę z Rosją. To jest niezwykle ważny element polityczny, gwarantujący nasze bezpieczeństwo narodowe. Dopóki Niemcy są w Unii ,dopóty nie istnieje zasadnicze niebezpieczeństwo współpracy niemiecko-rosyjskiej wymierzonej w naszą niepodległość. I to jest zasadniczy powód, dlaczego Polska powinna walczyć nie z Unią, ale o jej kształt.

Walka o jej kształt, to przede wszystkim walka o zasady na jakich powinna być oparta integracja unijna. To powinna być przede wszystkim Unia państw narodowych szanująca wzajemnie suwerenność wszystkich swoich podmiotów. To powinna być także Unia odbudowująca swoją chrześcijańską tożsamość. Chrześcijaństwo jest bowiem jedynym zasobem duchowym współczesnej Europy zdolnym do przeciwstawienia się moralnej i kulturowej dekadencji oraz jej islamizacji. Tylko Unia oparta na jasnej chrześcijańskiej tożsamości i szanującej suwerenność państw narodowych może odzyskać witalność w wymiarze ekonomicznym i kulturowym. Po prostu może odzyskać instynkt samozachowawczy, bez którego nie przetrwa. Sojusznikami w walce o powrót do takiej koncepcji Unii powinny być przede wszystkim państwa naszej części kontynentu, które są także żywotnie zainteresowane w uniknięciu konsekwencji błędów polityki multikuluralizmu popełnionych w zachodniej części naszego kontynentu. Walka o kształt Unii, to także walka o zachowanie geopolitycznych korzyści jakie płyną z faktu jej istnienia.

W tej perspektywie deklaracje ministra Waszczykowskiego są nieodpowiedzialne i zagrażają podstawowym celom polskiej polityki unijnej. Polska nie może prowadzić polityki zgody na każde żądanie państw, z którymi mamy nawet ważne wspólne interesy. Nie jest to ani odpowiedzialne, ani poważne. Powinniśmy traktować nasze państwo poważnie, to jest tak, że mamy własne interesy, które w różnych wymiarach są wspólne, czy zbieżne z interesami innych państw. I tam gdzie zachodzi ich zbieżność, czy nawet zgoda, jest płaszczyzna do wspólnych działań i wspólnych interesów. Natomiast zgoda - nawet w imię istotnych interesów - na rezygnację z innych ważnych interesów, to postawa budząca zasadniczy sprzeciw. Oznacza ona bowiem, albo postawę drobnego cwaniaczka, liczącego, że to kto inny zablokuje niekorzystne dla nas rozwiązania, albo też postawę satelicką, zupełnie niegodną państwa o takiej pozycji jak Polska. Taka postawa nie buduje naszej powagi na arenie międzynarodowej.



Minister Waszczykowski w Ankarze złożył nieodpowiedzialną deklarację, której ani nie musiał składać, ani też , która nie leży w polskim interesie. Ta deklaracja, to świadectwo istniejącego nadal kryzysu polskiej polityki zagranicznej. Kryzysu, którego najbardziej dobitnym przykładem była zgoda naszego kraju na Traktat Lizboński degradujący Polskę w strukturach unijnych i kryzysu z którego, pomimo zmiany władzy w ostatnich wyborach, nadal tkwimy.



Marian Piłka

historyk, wiceprezes Prawicy Rzeczypospolitej

Spot wyborczy:

Kandydaci Prawicy w województwach: